Witam.
Nikt jeszcze nie zaczął tego wątku, więc ja będę pierwsza. Urodziłam synka w 34 tygodniu ciąży. Tak mu się spieszyło na ten świat. Ważył 2360 kg wzrostu miał 50 cm. Był taki chudziutki. Cudeńko kochane. O dziwo dostał 10 pkt. Więc super. Niestety długo się nie cieszyliśmy. Został zarażony sepsą i gronkowcem w szpitalu. Na szczęście przeżył, walczył o swoje miejsce na tym świecie. Ale tą moją kruszynkę zabrałam dopiero do domu po 2,5 miesięcznym pobycie w szpitalu. Teraz jestem w drugiej ciąży i śmieję się, że też urodzę wcześniej.
Napiszcie, jakie wy miałyście swoje kruszynki.